La Gomera- trekking w lesie wawrzynowo – laurowym

Pierwszy dzień wakacji. Pierwsza wyspa. Mało turystyczna La Gomera, bo też malutka, jedna z najmniejszych całego archipelagu. Tym bardziej się cieszymy, że możemy ja odwiedzić. Być może innej okazji na to nie będzie. Chociaż od turystyki masowej dzieli ją zaledwie 30 min podróży promem z oddalonej o niespełna 39 km Teneryfy. Co ta wyspa ma nam do zaoferowania? Park Narodowy Garajonay wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO! 

Ponieważ na wyspie nasz statek ma zaplanowane cumować jedynie do godziny 14.00 pozostaje nam mało czasu na odkrycie wyspy. Dlatego też zdecydowaliśmy się na skorzystanie z usług naszego biura podróży. Wykupiliśmy zorganizowaną wycieczkę do Parku Narodowego. 
W związku z zamieszaniem dotyczącym rezerwacji wycieczki, po krótkiej nocy rozpoczęliśmy dzień bardzo wcześnie. Przywitał nas przepiękny wschód słońca na tle mijanej Teneryfy i bezchmurne niebo. Do tego przepyszne naleśniki z śmietaną i kubek gorącej kawy. La Gomera w promieniach porannego słońca prezentowała się wspaniale. Surowe wzgórza i wrośnięte w nią, ułożone tarasowo budynki stolicy wyspy- San Sebasian. Jak się później okazało port ten był najbardziej malowniczy spośród wszystkich wyspiarskich portów.
Po zacumowaniu, opuściliśmy statek i zapakowaliśmy się do autokaru. Było nas może 7 par i uroczy Anthony, dziadziuś obchodzący parę dni później swoje 70 urodziny, raczył całe nasze towarzystwo swoją niekończącą się rozmową. Z każdej wyprawy przywozimy wspomnienia związane z różnymi poznanymi ludźmi. Tak, pan Anthony zdecydowanie będzie nam się kojarzył z tymi wakacjami i oczywiście jego przydługawe lecz nawet ciekawe i zabawne monologi. Można wręcz pokusić się o nazwanie go naszym drugim przewodnikiem wyprawy.

Trekking w Parku Narodowym Garajony
Zwykle jesteśmy na nie zorganizowanym grupom. Lecz tym razem odkryliśmy plusy takich wypraw. Mieliśmy szczęście, trafiliśmy na przewodniczkę- pasjonatkę, zakochaną w miejscu w którym żyje i oprowadza. Dość ciekawie wyszło angielska wycieczka wraz z jedną polską parą wędruje po hiszpańskim lesie z przewodniczką – rodowitą austryjaczką 😉 
Z portu autobusem pomknęliśmy szybko serpentynowatą drogą w kierunku parku, pokonują kolejne metry nad poziomem morza. Co chwila ukazywały się nam coraz to piękniejsze krajobrazy, a oddalony majestatyczny wulkan Teide na pobliskiej Teneryfie, co zakręt widoczny był to z prawej to z lewej strony. W końcu ustępuje miejsca lokalnym krajobrazom powulkaniczny, zatrzymujemy się na chwilę przy pomniku przyrody Los Roques, Są to trzy skały ostro wybijające się w górę spośród żywej zieleni. Najwyższa z nich liczy 1075 m.
Docieramy do punktu zrzutu i rozpoczęcia wędrówki. Jest chłodno, ale wydaje mi się, ze czuję to tylko ja i przewodniczka. Trasa zaplanowana była na 4 godziny marszu, co chwilę zatrzymywaliśmy się przy różnych roślinkach, kwiatkach, drzewkach i krzaczkach i słuchaliśmy informacji o nich. W prawie 90% park porośnięty jest lasem laurowym, takim jaki porastał dużą część Europy w trzeciorzędzie (czyli bardzo dawno temu). Niesamowite było widzieć i czuć dookoła te małe listki, które w pojedynczych sztukach goszczą w każdej polskiej kuchni, nadając aromat wielu Polskim potrawom. Do tego jeszcze różne gatunki ptactwa, pełna natura, cisza i paru zagubionych ludzików. Doskonały dzień relaksu wśród zieleni. Były do tego różne anegdoty i legendy.  Trasa była tak przygotowana aby zbytnio się nie przemęczać. W końcu jesteśmy na wakacjach! Dominowało schodzenie w dół lub płaski teren. Po dwóch godzinach docieramy do wybudowanego w środku lasu małego kościółka, mamy czas na krotki odpoczynek i wysłuchanie historii tego miejsca. Mianowicie w przeszłości odbywały się tu corocznie uroczystości, które przyciągały tu mieszkańców całej wyspy. I tak zmierzamy do autokaru. W drodze powrotnej autokar objeżdża prawie cała drugą część wyspy, gdzie mamy okazję zobaczyć plantacje bananów ukryte wśród stromych zielonych zboczy otulonych białymi chmurzastymi obłokami. 
Dla chętnych podróży na własną rękę, można wynająć samochód za niewielkie pieniądze i samemu zaplanować trasę. Trasy są dobrze oznaczone.
San Sebastian
San Sebastian o poranku

Wschód słońca i Teneryfa
Teneryfa z lewej
Charakterystyczny widok powulkaniczny La Gomery
Wulkaniczne ukaształtowanie terenu

Los Roques

Park Narodowy

„Strój zimowy”

tablica informacyjna z szlakami, co , gdzie i jak

widoki z autokaru w drodze powrotnej

Pierwszy dzień wakacji. Pierwsza wyspa. Mało turystyczna La Gomera, bo też malutka, jedna z najmniejszych całego archipelagu. Tym bardziej się cieszymy, że możemy ja odwiedzić. Być może innej okazji na to nie będzie. Chociaż od turystyki masowej dzieli ją zaledwie 30 min podróży promem z oddalonej o niespełna 39 km…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *